www.barteczka.net

 

   Unersättlichkeit          

   Poezja - Zbigniew Barteczka
 

 

Zbigniew Barteczka

Nienasycenie / Unersättlichkeit

Übersetzung: Agnieszka Rządca

 

* * *

to nie była niczyja wina
pękła czara pełna korali
to tylko pomyłka

zapomnę ciebie
jutro będziesz jedynie
suchym liściem

odległą sonatą
a może tylko
milczeniem?

 

* * *

niemand hat es verschuldet
die Schale voller Korallen ist zerbrochen
es ist nur ein Versehen

ich werde dich vergessen
morgen wirst du nur
ein vertrocknetes Blatt

eine ferne Sonate
oder vielleicht nur
die Stille sein?

 

 

* * *

tak bardzo odmienni jesteśmy
nie rozumiem twojej gry

nie mam nic
prócz tych kilku kłamstw

dlaczego jesteśmy
tacy samotni?

 

* * *

wir sind so verschieden
ich verstehe dein Spiel nicht

ich besitze nichts
außer der wenigen Lügen

weshalb sind wir
so einsam?
 

 

* * *

pod pancernymi zasłonami wnętrz
budzimy się
nic nie pamiętamy

wysyłamy najskrytsze myśli
prosto do odległych gwiazd

w dłoniach drugiego człowieka
hodujemy najpiękniejsze marzenia

zapominamy o upadkach i wzlotach
idziemy pod wiatr nadchodzącej

obojętności
 

* * *

unter gepanzerten Schleiern
erwachen wir im Inneren
wir erinnern uns an nichts

wir schicken unsere geheimnisvollsten Gedanken
direkt in die entlegenen Sterne

in den Händen des anderen Menschen
ziehen wir die schönsten Träume groß

wir vergessen die Niedergänge und die Aufstiege
wir gehen gegen den Wind der heranziehenden

Gleichgültigkeit

 

* * *

w kokonie wspomnień ukryta
wzrastasz powoli

drogą pozrywanych mostów
podążasz niepewnie

trzymając w dłoni pożółkły list
w podróż do nikąd

zabierasz
gałązki błędnych złudzeń
 

* * *

im Kokon der Erinnerungen verborgen
wächst du langsam heran

den Weg der eingestürzten Brücken
eilst du unsicher entlang

in der Hand hältst du einen vergilbten Brief
auf der Reise ins Nirgendwo

nimmst du die Zweige
der trügerischen Illusionen mit

 

 

* * *

mów
potrzebuję twoich słów

nie odtrącaj tej miłości
potrzebuję pocałunków

podniebnych pieszczot
potrzebuję ciebie

zostań

 

* * *

so spreche doch
ich brauche deine Worte

weise die Lieben nicht zurück
ich brauche die Küsse

die Liebkosungen der Gaumen
ich brauche dich

bleibe doch
 

 

* * *

nie słyszysz wołania
powstań i idź
dalej przed siebie

na tej ziemi gorycz i ból
pomrzemy wszyscy
krąg ostateczności trwa

kto będzie następny?
ty czy ja?
 

* * *

du hörst das Rufen nicht
erhebe dich und geh
weiter geradeaus

auf der Erde Bitterkeit und Schmerz
wir werden alle sterben
der äußere Kreis schließt sich

wer wird der Nächste sein
du oder ich?

 

 

* * *

dokąd biegniesz?
z pochodnią w dłoni

w ciemności świata
wiele jest płomieni

ocaleni nie pytają
dlaczego jeszcze

żyją?

 

* * *

wo läufst du hin?
mit der Fackel in der Hand

in der Dunkelheit der Welt
gibt es viele Funken

die Geretteten fragen nicht
weshalb sie noch

am Leben sind?

 

 

* * *


kiedy tak spoglądasz bez wyrazu
milczę

beztrosko wypowiadasz słowa
tęsknoty

pełne kosze zbieram
niewinna

tulisz w dłoniach uschnięty
kwiat

bezbarwny długi wieczór
zatacza

kręgi bezdusznej niepewności
 

 

* * *

wenn du so wortlos schaust
schweige ich

unbekümmert sprichst du die Worte
der Sehnsucht aus

ich sammele die Körbe voll
unschuldig

umschließt du mit den Händen
eine getrocknete Blüte

der farblose lange Abend
zieht

Kreise der seelenlosen Unsicherheit

 

 

* * *


uchwyć w dłonie
przepływające obłoki

poczuj soczysty zapach
porannej rosy

nie daj zginąć
moim latawcom czułości

otchłań jest za mała
dla nas obojga

 

* * *

greife mit den Händen
nach den vorbeiziehenden Wolken

nehme den Duft
des Morgentaus wahr

lasse nicht zu, dass
meine Gefühlsdrachen verschwinden

der Abgrund ist zu flach
für uns beide

 

 

* * *

liście samotności usychają
w zbliżeniu wielu prawd

próbuję harfą czasu
zatrzepotać skrzydłami
na smyczkach porannej rosy

otwieramy się na złudne idee
malujemy akwarelą
na szkle
kolorowe obrazki świata

w modnych prochowcach
przemierzamy wszechświat

 

* * *

die Blätter der Einsamkeit vertrocknen
beim Annähren von vielen Wahrheiten

ich probiere die Harfe der Zeit
mit den Flügeln auf den Saiten
des Morgentaus anzuschlagen

ich öffne mich für Phantasiegedanken
wir malen mit Aquarell
auf Glas
bunte Bilder von der Welt

in modernen Staubmänteln
durchqueren wir das Weltall

 

 

* * *

po gzymsie prawdy znów balansuję
wczoraj wszystko było takie realne

o poranku zastałem zamknięte drzwi
języki krzyku przerwała wstęga ciszy

twoje dłonie w moich płoną
taksówka czeka

walizki i parasol spakowane
ukradkiem spoglądasz na zegarek

wychodzisz
pozostawiając pustą kanapę

 

* * *

auf dem Gesims der Wahrheiten balanciere ich wieder
gestern war alles noch so real

am Morgen stand ich vor verschlossener Tür
das Band der Stille unterbrach die Sprachen des Geschreis

deine Hände glühen in meinen
das Taxi wartet

die Koffer und der Regenschirm gepackt
heimlich schaust du auf die Uhr

du gehst
und hinterlässt ein leeres Kanapee

 

 

___________________________________________________________________

© 2004 - 2009 Zbigniew Barteczka.

Das Kopieren und das Ausnutzen von Texten ohne Wissen des Urhebers ist nicht gestattet.

e-mail