|
|
Zasiadam do Twojej poezji zazwyczaj późno w nocy,
kiedy to wszyscy domownicy pogrążeni są w głębokim śnie. W ciszy staram
się rozważyć sens słów tych wypowiedzianych bezpośrednio i tych użytych
w przenośni.
wieczorem odnajduję zastygłe łzy
bez pamięci rozproszona mgła
W Twojej poezji odnalazłam ścieżki , którymi kroczyłam w młodości.
Odnalazłam uczucia do ludzi, których kiedyś dane mi było poznać. Odnoszę
się więc do niej bardzo osobiście . Śmiało mogę powiedzieć ,że jest ona
dla mnie jak wskazówka zegara odmierzającego czas ten przeszły , który
minął bezpowrotnie, jak i ten przyszły. Czytam ją jak książkę mojego
życia, z której rozkoszować mogę się do woli. Z drugiej strony traktuję
ją jak najwspanialszą i najdelikatniejsza terapię w chorobie.
Twoja poezja pozwala zapomnieć o całym smutku tego świata , trudach dnia
codziennego, żalach , pretensjach. Stanowi swego rodzaju „catairsis” -
oczyszcza moją duszę. To Tobie udało się namalować obraz mojego świata,
opisać ludzkie sylwetki, nieme słowa miłości, którą przeżyłam. Jednym
razem dotykasz mnie słowami , innym razem wycierasz łzy wylewane po
cichu w poduszkę. Zatracam się w Twojej poezji bo przedstawiasz w niej
miłość, a raczej jej ulotność. Starasz się uchwycić tę wyjątkową chwilę.
Opisujesz doznania ludzi, ich myśli, prawie namacalnie dotykasz
ludzkiego ciała. Porywasz czytelnika w świat bezdusznej niepewności.
pogrążony w szale uniesień
nagi wchodzę w twoje sidła
Bawisz się miłością. Chcesz ją chwycić za rękę, a ona Tobie umyka.
Oświetlasz jej drogę , a ona wybiera ciemność i co za tym idzie-
samotność. Nie jesteś w stanie tego pojąć. Bawisz się nią
najdelikatniej, jak tylko potrafisz ,ale nie masz recepty aby ją
zatrzymać. Gubisz dla niej cząstkę siebie, a w zamian otrzymujesz
chłodny powiew wiatru. Bo w rzeczywistości ta miłość to tylko
wyimaginowany świat autora, który marzy o miłości idealnej, a ona nie
istnieje. Upajasz się ulotnym szczęściem- chwilą. Za wszelką cenę chcesz
trwać w kielichu zatracenia, ale Twoi kochankowie są z innych wymiarów.
To ty jako autor uspokajasz ich wyrzuty sumienia. Piszesz w sposób
prawie genialny o samotności w miłości. Każdy z nas przeżywa ją przecież
indywidualnie. Zatrzasnąłeś tę miłość w koszmarze rzeczywistości, a
kochanków zamieniłeś w samotnie tańczące arlekiny. W swoich wierszach
przedstawiłeś miłość jako grę teatralną, kochanków ubrałeś w piękne
stroje, postawiłeś odpowiednie dekoracje.
Na koniec nasuwa się jednak pytanie, co będzie kiedy ta sztuka się
skończy?
Sylwia Skroś |
___________________________________________________________________ |
© 2004 - 2006 Zbigniew Barteczka. Kopiowanie i wykorzystywanie
utworów bez wiedzy autora zabronione.
e-mail |
|
|
|